Wietnamczycy – wspomnienia sprzed 55 lat

Pod koniec sierpnia 1965 roku, grupa wietnamskich studentów licząca blisko 500 osób wyjechała z Hanoi pociągiem przez Chiny, Syberię do Moskwy. Fascynująca podróż trwała tylko dziesięć dni. Tu w Moskwie zatrzymaliśmy się na 2 dni – dla odpoczynku, po którym każda grupa dalej wyjeżdżała już do właściwego kraju, gdzie skierowała ich wietnamska władza. Nasza grupa licząca 120 studentów przyjechała do Warszawy. Pamiętam ten moment dokładnie. Na Dworzec Wschodni w Warszawie dotarliśmy o godzinie 10 rano, 11 września 1965 roku. Było chłodno i lekko padał deszcz. Po długiej kolejowej podróży z Hanoi do Polski liczącej 10 tys. km byliśmy bardzo zmęczeni, ale każdy z nas był szczęśliwy ponieważ przyjechaliśmy do Polski. Dla Wietnamczyka Polska to kraj wielkich ludzi jak Mikołaj Kopernik Fryderyk Chopin, Maria Skłodowska-Curie i inni wybitni Polacy o światowej sławie.

W 1965 roku, pośród wielu innych grup studenckich przybyłych na studia do Polski z Afryki, krajów arabskich czy Kuby, grupa wietnamska była najliczniejsza. Dlatego na kurs języka polskiego nie skierowano nas wszystkich do Łodzi, gdzie wtedy funkcjonowało Studium Języka Polskiego dla cudzoziemców. My byliśmy skierowani na kurs języka polskiego do Krakowa i Wrocławia, a reszta – około 20 osób – uczyła się w Łodzi. Ja bylem w grupie skierowanej do Krakowa. Zamieszkaliśmy w słynnym Domu Studenckim Żaczek przy ulicy 3-go Maja 5 – na przeciw krakowskich Błoni.

Dla nas wszystko było ciekawe i obce. Większość z nas pochodziła z wietnamskich wiosek. Po raz pierwszy zobaczyliśmy jakże odmienne od wietnamskiej architektury piękne Stare Miasto w centrum wielkiego Krakowa, uroczą rzekę Wisłę oplatającą królewski Wawel. Wielu z nas pierwszy raz zobaczyła wysokie budynki, tramwaje, autobusy, ładne sklepy towarowe, a w szczególności śliczne polskie dzieciaki i piękne kobiety. Najbardziej nam się spodobała złota polska jesień, kiedy na ulicach, w parkach było pięknie i kolorowo. Z wysokich drzew opadały powoli piękne złote liście, szeleszcząc później pod nogami. Jakie to było piękne! Pamiętam do dzisiaj wpatrzone w nas oczy zwykłych Polaków spoglądające z życzliwym i przyjaznym uśmiechem. Patrzyli na młodych ludzi z czarnymi włosami, wiedząc, że przybyliśmy z walczącego Wietnamu. Witali nas ciepło i wesoło.

Od października 1965 roku uczyliśmy się języka polskiego w Studium Jezyków Obcych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tu pragnę parę słów napisać o tym kursie języka polskiego prowadzonego tylko dla naszej wietnamskiej grupy. Zajęcia odbywały się codziennie rano do godziny 12tej, a po południu zostawaliśmy w akademiku, aby ćwiczyć i uczyć się języka samodzielnie. Wtedy nikt z nas nie miał pojęcia o języku polskim. Mogliśmy w ograniczonym zakresie mówić po rosyjsku. Nikt też z polskich nauczycieli nie znał wietnamskiego, więc stopień trudności był bardzo poważny! W pierwszym semestrze było bardzo trudno i ciężko. Najtrudniejszą dla nas okazała się wymowa i gramatyka języka polskiego. Pojedyncze słowa, wyrazy i zdania można wykuć na pamięć, ale wymowa polskich słów… to była ogromna trudność. Dzięki cierpliwości i niebywałym wysiłkom naszych nauczycieli, a także – to trzeba zaznaczyć – naszej pilnej pracy, pojawiały się stopniowo postępy w nauce. Prawie wszyscy uzyskali dobre wyniki po pierwszym zimowym semestrze. W drugim semestrze mieliśmy już wykłady w języku polskim z matematyki, fizyki i chemii celem zapoznania się ze słownictwem naukowo-technicznym. W czerwcu 1966 roku odbył się egzamin końcowy z języka polskiego. Na szczęście wszyscy zdali go pomyślnie! Ja osobiście dostałem oceny bardzo dobre zarówno z egzaminu pisemnego jak też egzaminu ustnego.

Teraz minęło już 55 lat od czasu kiedy przyjechaliśmy do Polski na studia. Wracają piękne wspomnienia, a w naszych sercach pozostały niezapomniane i miłe wspomnienia o naszych szanownych nauczycielach, którzy podobnie jak matka uczy swoje dziecko uczyli nas pierwszych polskich słów. Opiekowali się nami jak kimś bardzo bliskim. Zabierali nas na wycieczki do Kopalni Soli Wieliczka, do Zakopanego, Ojcowa i innych uroczych miejsc. Prowadzili nas na wycieczki po Krakowie. Zwiedzaliśmy Wawel, Rynek Główny, muzea, piękne kościoły i urocze uliczki Krakowa. Wielu z naszych nauczycieli zapraszało nas do swoich domów. Te piękne i wesołe spotkania pamiętamy do dzisiaj.

Pragnę w imieniu moich kolegów z wietnamskiej grupy skierować do wszystkich polskich nauczycieli słowa głębokiej wdzięczności za ich trud, wysiłek w czasie nauczenia nas języka polskiego, którego znajomość pozwoliła nam ukończyć studia w polskich wyższych uczelniach i zostać dobrymi fachowcami tak bardzo potrzebnymi w okresie odbudowy naszej Ojczyzny po wieloletniej, wyniszczającej kraj wojnie.

Tak to się wszystko zaczęło. Potem skierowano nas na I rok studiów do różnych uczelni w wielu polskich miastach jak: Warszawa, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Poznań, Łódź. Nasza grupa licząca 14 osób została w Krakowie. Otrzymaliśmy miejsca w domu studenckim – w bloku 6 na nowym przepięknym, na tamte czasy, Miasteczku Studenckim. Tu spędziliśmy pierwsze wakacje. Z wielką radością i niecierpliwością czekaliśmy na pierwszą naszą inaugurację roku akademickiego 1966/1967 w słynnej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Po powrocie do Wietnamu założyliśmy w Hanoi Stowarzyszenie wietnamskich absolwentów polskich uczelni – czyli organizację zrzeszającą te osoby, które ukończyły polskie wyższe uczelnie. Stowarzyszenie bardzo aktywnie działa do dziś. Spotykamy się zazwyczaj raz w roku, a przy okazji okrągłych rocznic (30 lat, 40 lat 50 lat) przyjazdu na studia do Polski organizujemy obchody uroczyste.

W listopadzie 2018 roku w Wietnamie złożyli wizytę członkowie kierownictwa AGH z prof. Tadeuszem Słomką na czele. Niezwykle wzruszającym fragmentem tej wizyty była ponowna immatrykulacja po 50 latach na studentów AGH. Uroczystość ta jest organizowana w AGH od 50 lat przez Stowarzyszenie Wychowanków AGH, którego wszyscy jesteśmy aktywnymi członkami.

Spędziliśmy w Polsce całą naszą młodość. Razem z polskimi profesorami, nauczycielami i przyjaciółmi, przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil. Nauczyliśmy się bardzo dużo, zdobyliśmy solidne wykształcenie, a będąc tak daleko od swoich rodzin nauczyliśmy się samodzielności i odporności na trudne sytuacje. Nawiązaliśmy przyjaźnie, które przetrwały wiele lat. Wynieśliśmy z Polski nie tylko wiedzę merytoryczną, ale także wiele doświadczeń, wspomnień i niezapomnianych przeżyć.

Z okazji 55 rocznicy wyjazdu do Polski spotkaliśmy się w Hanoi, aby jeszcze raz powspominać piękne dni, miesiące i lata naszej młodości, żyjąc w szczerym i szlachetnym uczuciu Polaków.

Spotkania takie są zawsze okazją do wyrażenia wdzięczności narodowi polskiemu za udzielenie, nam wtedy, w trudnym dla Wietnamu czasie – pomocy i troskliwej opieki w czasie naszych studiów. Jednocześnie wyrażamy dziś wszystkim polskim uczelniom głęboką wdzięczność za wykształcenie nas na specjalistów z solidną wiedzą. Wykorzystaliśmy ją w pełni po powrocie do ojczystego kraju, który przyszło nam odbudowywać po wojennych zniszczeniach. Robiliśmy to ochoczo i z wielkim entuzjazmem. Dzisiejszy Wietnam jest szczęśliwą ojczyzną ponad 95 mln Wietnamczyków.

My wszyscy jesteśmy szczęśliwi, a Polska jest zawsze w naszych sercach!

Ho Chi Hung (Henio)
Absolwent Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki AGH
Rocznik 1966/1972